
Wakacje chyba sprzyjają pisaniu. Na co dzień pochłonięci pracą i realizacją Waszych zamówień, najzwyczajniej w świecie brakuje nam czasu, by zająć się blogiem. Naszło nas jednak na małe wspominki, więc postaramy się nadrobić część zaległości. Tym razem podzielimy się z Wami naszym ubiegłorocznym (czerwiec 2019) wejściem na najwyższy szczyt Karawanków (część południowych Alp Wapiennych) – Stol (2236 m n.p.m.), położony na granicy Austrii i Słowenii.
Prawie każdy kto był w Słowenii, choćby przejazdem (np. podczas podróży do Chorwacji), kojarzy znajdujące się tuż przy granicy z Austrią - jezioro Bled. Położone w samym sercu Alp, uważane jest za prawdziwą turystyczną perełkę i wizytówkę tego kraju. Odwiedziliśmy je już kilkukrotnie, wygląda niezwykle malowniczo i jest prawdziwym rajem dla fotografów. To jednak… nie do końca nasz klimat. Otoczenie jest mocno skomercjalizowane. Fajnie tam pójść na spacer, wypić piwo, zrobić kilka fotek i chyba to wszystko. Naszą uwagę zwróciła natomiast charakterystyczna sylwetka Stola (niem. Hochstuhl), szczytu górującego nad jeziorem i widocznego praktycznie we wszystkich panoramach Bledu.
Do Słowenii pojechaliśmy pod koniec czerwca, meldując się w niewielkiej górskiej wiosce: Begunje nad Gorenjskiem. Oczywiście w pełnym składzie: czyli szczęśliwi rodzice, roczny maluch i dwójka czworonogów. W planach mieliśmy pochodzić przede wszystkim po Alpach Julijskich, lecz jednym z naszych celów był także Hochstuhl. Pozbieraliśmy informacje w Internecie oraz przewodnikach i stwierdziliśmy, że to jest to. Wycieczkę na Stola rozpoczęliśmy ze schroniska Valvasorjev dom (1181 m n.p.m.), do którego prowadzi kręta, żwirowa droga z doliny Završnicy, którą można jednak przejechać samochodem. Czas przejścia na szczyt według kilku opisów, to 3 godziny 30 minut. Wędrując z psami i dzieckiem na plecach, cała trasa zajęła nam nieco więcej czasu, ze względu na częstsze odpoczynki i robienie zdjęć. Szlak okazał się pozbawiony trudności technicznych, natomiast długi i męczący, a w partiach szczytowych, miejscami mocno eksponowany. Polecić go więc możemy dla osób z dobrą kondycją, gdyż do pokonania mamy ponad 1000 metrów przewyższenia. Trud wędrówki praktycznie przez cały czas wynagradzały nam piękne widoki m.in. na Alpy Julijskie, Kamnicko- Sawińskie oraz Zachodnie Karawanki. Wspaniale prezentowało się też leżące u podnóża góry, wspomniane jezioro Bled.
Po przekroczeniu granicy lasu, szlak prowadził przez górskie łąki, trawy i kosodrzewiny, co jest dość charakterystyczne dla południowych stoków Alp, które są z reguły dużo bardziej łagodne, niż surowe, północne zbocza. W tej urokliwej scenerii, mozolnie dotarliśmy do najwyżej położonego schroniska w Karawankach: Prešernovej kočy na Stolu (2174 m n.p.m.). Stąd do szczytu pozostawało już tylko 15 minut drogi. Po kilkunastominutowym odpoczynku ruszyliśmy w kierunku wierzchołka, mijając zalegające płaty śniegu, co z resztą sprawiło dużo radości naszym psom, zmęczonym żmudną wędrówką. Powyżej schroniska, krajobraz stał się typowo wysokogórski, a kopuła szczytowa skalista i przepaścista. Szczególnie spoglądając na austriacką stronę, osobom wrażliwym na ekspozycje, mogło się mocniej zakręcić w głowie. Tutaj już trzeba było bardzo uważać, by psy nie podchodziły za blisko grani. Mieliśmy to szczęście, że nasz roczny chłopczyk, kołysany wiatrem zasnął w nosidle, więc mogliśmy przez chwilę w zupełnej ciszy podelektować się wspaniałą panoramą, raz po raz zasłanianą i odsłanianą przez nachodzące chmury.
Z powrotem schodzlliśmy tą samą drogą, by wrócić do auta pozostawionego na parkingu. Na szczycie zameldowaliśmy się ok. 12:00 w południe, a po 15:00 z minutami byliśmy na dole. Zejście zajęło nam więc nieco ponad 3 godziny, ale ze względu na słoneczną pogodę i sprzyjające warunki specjalnie nie forsowaliśmy tempa. Podsumowując, zdecydowanie warto wybrać się na Hochsthul, a alpejskie widoki zapierają dech w piersiach. Góra jak na tutejsze szczyty jest stosunkowo łatwo dostępna, tak więc bez obaw można wybrać się tam z psem. Były to już nasze czwarte wakacje w Słowenii i do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, na szlaku jak zawsze spotkaliśmy zaledwie kilka osób. Jeśli będziecie więc w okolicach Bledu i znudzi Wam się spacer dookoła jeziora, Stol jest świetną opcją na całodniową górską wycieczkę i ciekawą alternatywą dla pobliskich Alp Julijskich. O nich opowiemy jednakże następnym razem.
kefir
Jak oceniacie trudności i ekspozycję dla dziecka 5-7? Myślimy nad alpami, szukamy czegoś ciekawego i w miarę bezpiecznego. Kopuła szczytowa wymaga używania rąk czy da się normalnie przejść? Pozdrawiam i zapraszam do siebie - www.summitate.wordpress.com
Lisia Nora
Szlak jest długi i dość męczący, natomiast opisywana przez nas trasa pozbawiona jest trudności technicznych. Na szczyt można wejść normalnie (bez użycia rąk), ale trzeba uważać, bo teren jest przepaścisty.
Marta K
cześć, czy drogę do schroniska Valvasorjev dom faktycznie można pokonać samochodem (niekoniecznie terenówką) bez większego problemu? O opłacie i szlabanie wiem, chodzi bardziej o stronę techniczną ;)
Lisia Nora
Cześć, w lecie, przy normalnych warunkach można bez problemu.