Błoto, topniejący śnieg, ciapa i chlapa na szlakach. Wyjazd na kilka dni, a rzeczy do prania jak po dwutygodniowych wakacjach pod namiotem. Krótki dzień i nadal szybko zapadający zmierzch. Zachodzące słońce i momentalnie robiące się zimno. Z drugiej strony kojąca górska cisza, szum strumyka i ledwie pojedynczy turyści spotykani gdzieś tylko od czasu do czasu. No więc czy warto wybrać się w góry w marcu?
Kiedy wiosna coraz bliżej, a na dworze smog, wszechobecna szarość i kupy na chodnikach:), nie raz pragniemy „przyśpieszyć” nadejście wiosny, złapać trochę słońca i na chwilę wyjechać z miasta. Nasze organizmy przyzwyczajane każdego roku do kilkumiesięcznej zimo-jesieni w końcu zaczynają mówić dość! Podobnie rzecz ma się z naszymi psami, które znużone chodzeniem po tych samych trawnikach i spacerami dookoła bloku, podobnie jak ludzie, też mogą popaść w monotonię. Tak więc postanowione. Pakujemy manele. Przygotowania z reguły trwają kilka dni wcześniej i cała operacja związana z wyjazdem nierzadko trwa dłużej niż sama wycieczka. Spakować torbę z rzeczami dziecka, karmę, legowiska (lub koce) dla psów, ubrania, odzież termoaktywną, nosidło, buty, plecaki, bieliznę, aparat, obiektywy, jedzenie. Na chłodne wieczory przyda się też na pewno piersiówka z odpowiednią zawartością. W dzień niby będzie już ciepło, ale przecież w górach, jak zacznie wiać to bez porządnej czapki i rękawiczek się nie obejdzie. Tyle zachodu dla wyprawy raptem na dwa noclegi i powrót do domu. Czy na pewno nam się chce? A może lepiej poczekać do wakacji? Kochamy góry i zazwyczaj tak! Jak wkręci się „akcja wyjazd”, nie czekamy do lata, nie czekamy do wiosny, tylko ogarniamy nocleg, pakujemy klamoty i ruszamy.